W poniedziałek wróciliśmy z Izraela. Podróżowaliśmy z prawie 2-latnią córką. Matylda ma 22 miesiące i była to jej pierwsza podróż samolotem. Jak przygotować się do lotu oraz o czym warto pamiętać, o czym trzeba zapomnieć! Nasze doświadczenia z 4-godzinnego lotu. Dziecko w samolocie – zbiór dobrych praktyk. Zapraszam na post.
W kilku punktach opowiem o najważniejszych kwestiach związanych z podróżą samolotem z dzieckiem do lat 2.
1. Bezpieczeństwo i komfort dziecka
Kupując bilety oczywiście musimy podać wiek dziecka. Matylda ma prawie 2 lata, ale prawie robi tutaj dużą różnicę. Dziecko poniżej 2 lat ma miejsce w samolocie na kolanach rodzica/opiekuna. Zawsze jest to miejsce przy oknie. Oczywiście dziecko otrzymuje pasy bezpieczeństwa, które wpina się do pasów dorosłego. Dla nas to bardzo komfortowe rozwiązanie. Oczywiście wiele zależy od godziny lotu. Startowaliśmy po 15 i córka absolutnie była pełna energii i chęci do zabawy ( o tym później). Powrót był znacznie później bo przed godziną 22 – tutaj lot przebiegł całkowicie spokojnie bo córka spała większość czasu (poza startem i zabawą w otwieranie i zamykanie stolika oraz zasłanianie okna).
Nie bez znaczenia była również zabawa na placu zabaw na lotnisku, która pomogła zasnąć maluchowi.
Komfort podróży to odpowiednie przygotowanie. Matylda ma już na swoim liczniku tysiące kilometrów w podroży autem i pociągiem. Doskonale wie, że podróż wymaga czasu. Uwielbia także spotykać nowe osoby i takie miejsce jak lotnisko i samolot to po prostu świetna do tego okazja. Lot był nowością, ale rozmawiałam z dzieckiem wcześniej i na przykładzie jednej z bajek mówiłam, co się będzie działo. Nasze życie wypełnia rytm snu. Drzemka przewidziana jest około godziny 12 i w dzień lotu Tysia spała standardowo około godziny. Ważne, aby nie burzyć rytmu. Nam się udało. Komfort i bezpieczeństwo zapewnione.
2. Przygotowanie
Przygotowanie do lotu to odpowiednio spakowana torba tj. bagaż podręczny. Oczywiście należy zapoznać się z zasadami pakowania bagażu przez linie lotnicze oraz informacjami z kraju do którego się wybieracie. Standardowo należy zabrać ze sobą:
- paszport, książeczka zdrowia dziecka
- zapas pieluch i chusteczek (na tyłach samolotu jest przewijak dla młodszych dzieci)
- napoje (bez limitu 100 ml)
- przekąski i jedzenie – ja postawiłam na ulubione przez dzieciaki tubki owocowe, owoce pokrojone w pojemniku, suche wafle kukurydziane oraz ciasteczka z żurawiną z jednej z sopockich piekarni (pyszne!)
- odzież na zmianę w razie pobrudzenia, ubranie dostosowane do temperatury w samolocie, która jest wysoka standardowo
- lekkie obuwie (u nas attipasy i crocsy zamiast obuwia zimowego).
- atrakcje (patrz dalej)
3. Lot
Oczywiście należy podążać za dzieckiem. Ja nie polecam śpieszyć się z wejściem na pokład. Cztery godziny lotu całkowicie wystarczą. Wózek oddawaliśmy na samym lotnisku. Wchodziliśmy też przy końcu. Od początku opowiadałam córce co się dzieje, gdzie jesteśmy i co nastąpi. Matylda była bardzo zainteresowana nowym miejscem. Sam start samolotu to ogromna różnica ciśnień. By zapobiegać zatykaniu uszu warto podać dziecku napój. Ja po prostu karmiłam córkę piersią (ku jej wielkiemu zadowoleniu). Absolutnie nie miała żadnego dyskomfortu związanego ze zmianą wysokości.
Następnie nadszedł czas na poznawanie osób dookoła. Oczywiście dziecko spotkało się z wielkim entuzjazmem podróżnych. W samolocie była tylko 2 małych dzieci na ponad 100 osób.
Kiedy Matylda zaczęła wykazywać znudzenie samym lotem nastąpiła propozycja posiłku. Później zaproponowałam jej atrakcje. Cały czas córka znajduje się na kolanach rodzica.
- Atrakcje
Tutaj sprawdzi się zasada podążania za dzieckiem oraz efekt nowości. Mój wybór padł na tablicę LED do rysowania pisakami fluorescencyjnymi. Matylda otrzymała ją do zabawy pierwszy raz w samolocie. Była zachwycona i w czasie wyjazdu wielokrotnie do niej wracała w hotelu. Tablica to propozycja włoskiej firmy Liscani z serii: Carotina. Lekka, wielorazowa, wygodna i zapraszająca do twórczej zabawy małych i dużych. Zestaw zawiera pisaki fluorescencyjne oraz przykładowe karty, które starsze dzieci będą wykorzystywać do wodzenia po śladzie i prób pisania, rysowania itd. Tablica posiada wiele trybów zmiennego światła, dzięki któremu rysunek zmienia swój kolor. By zmazać ślad na tablicy wystarczy mokra chusteczka. Ćwiczymy małą motorykę oraz stymulujemy twórczość. Sama nie wiem co podoba się Tysi bardziej: rysowanie, zmazywanie czy zmiana programu świetlnego? Wspaniała zabawa na długie minuty. Świetnie sprawdzi się u dzieci około roku do kilku lat. W zależności od preferencji dziecka rysujemy spontanicznie lub po śladach. Ja polecam także zabawę w której to ja rysuję a dziecko wskazuje, nazywa to co narysowałam. Tablica zawiera także podstawki, które umożliwiają ustawienie jej w dogodnej pozycji na samolotowym stoliku.
Do kupienia TUTAJ
Ulubione piosenki. Stosunkowo długi lot to również koło ratunkowe, którym był laptop z ulubionymi piosenkami (zapisanymi wcześniej na dysku). Kilka minut oglądania piosenek również było naszą atrakcją.
Spacer po samolocie.
Tutaj chciałam dać dziecku okazję do rozprostowania nóg. Oczywiście znając tendencje córki, czekałam z tym momentem długo i dopiero około 2-3 godziny lotu poszłam z nią na spacer. Chodzenia po samolocie jest dozwolone w momentach, które kapitan wyznaczy. Trafiłam z córką na taki spacer bez konieczności zapinania pasów. Tutaj Tysia biegała korytarzem i witała się z podróżnymi. Wiele osób ją zatrzymywało pytaniami i uśmiechami. Również personel pokładowy chętnie się z Tysia bawił.
Końcówka lotu to już sen. Rytm dnia około godziny 19.40-20.00 spowodował, że córka zasnęła. Tylko lądowanie i pobudka nie były miłe i skończyły się płaczem. Wystarczyło jednak wyjść z samolotu (tutaj warto mieć miejsce blisko wyjścia), aby płacz się zakończył a rozpoczęła się przygoda w nowym kraju.
Podróż z dzieckiem
Podróżowanie z dzieckiem dla wielu rodziców to coś bardzo ciężkiego. Jestem przykładem tego, że z małym dzieckiem można i warto podróżować. Podczas ponad tygodniowego pobytu w Izraelu spotkałam się z mężem z wieloma wyrazami podziwu i gratulacjami, że Matylda jest z nami w podróży. Pokazujemy dziecku świat, taki jaki jest. Stymulujemy jej rozwój w tolerancji dla odmienności, w obcowaniu w języku polskim i angielskim czy w sezonowych i regionalnych posiłkach. I tym sposobem Matylda poznaje świat oraz odmienne kultury i zajada się izraelskim falafelem, który polubiła na wakacjach. Marzę o kolejnej podróży.
To fascynujący czas, który pokazał jak blisko siebie jesteśmy i jak bardzo siebie potrzebujemy! Razem w świat!
0 komentarzy