Jak macierzyństwo zmieniło moje spojrzenie na świat? 12 nowych spojrzeń na 12 miesięcy bycia mamą – Ania & Kasia.

To już rok! 365 dni bycia mamą to niezwykły czas. Niepowtarzalne momenty, piękne chwile, duże wyzwania. Jak macierzyństwo zmieniło moje spojrzenie na świat – debiutantki w roli mamy? Wspólnie z Kasią Sowińską – mamą rocznego Ksawerego pokażemy Wam 12 punktów – 12 spojrzeń na świat po 12 miesiącach bycia mamą.

Anna:

1. Jesteś najlepszą mamą dla swojego dziecka

Macierzyństwo to wyzwanie. Chociaż przygotowujemy się do roli bycia mamą wiele miesięcy i tak rzeczywistość zaskakuje. Pojawienie się małego człowieka w domu to rewolucja a sprostanie wyzwania dnia codziennego to niełatwa sprawa. Nigdy nie przestałam wierzyć, że jestem najlepszą mamą dla swojego dziecka. Uśmiech mojej córki jest najlepszym tego potwierdzeniem. Chociaż nierzadko korzystam z wiedzy innych osób, konsultuje wątpliwości, uczę się na błędach i je popełniam nigdy nie tracę wiary w swoją skuteczność. Tylko dzięki niej mam siły wstać po nocy pełnej pobudek, realizować się zawodowo czy kreatywnie wypełniać dzień mojej córeczce. Podziwiam inne mamy, bo wiem jaką moc mają w sobie!

2. Dbam o siebie – inwestuje w nas.

Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Pierwsze tygodnie macierzyństwa wciągnęły mnie do reszty. Stopniowo, gdy wróciłam do formy fizycznej – 6 tygodni po porodzie wystąpiłam w pierwszym starcie w zawodach sportowych. Od tego czasu zdobyłam jeszcze 2 medale i myślę o kolejnych. Wymieniłam większość garderoby, wybierając polskie marki modowe jak More Moi, Grey Wolf, Happymum, Nife, skarpetki oczywiście od Soxo. Nadal kolekcjonuję biżuterię Pandory – a każdy nowy charms to zapis chwil, ważnych wartości. Szyję dla dziecka – zmieniłam maszynę na nowszy model. Uszyłam tipi w którym wspólnie się bawimy, właśnie kończę spodnie i bluzę w tęczowe jednorożce. Szybko wróciłam do prowadzenia indywidualnych sesji coachingu i terapii, od stycznia powróciłam na stanowisko psychologa w szkole w Sopocie. Jesienią zaczęłam prowadzić bloga. Długo odkładałam zmianę strony internetowej, szukałam kogoś kto zrobi ją dla mnie. W końcu za namową oraz z pomocą Oli Gościniak zrobiłam stronę samodzielnie i zaczęłam pisać bloga. Dziś mam ponad 10000 odwiedzin, nawiązałam wiele kontaktów, propaguje psychologię, obalam mity macierzyństwa, namawiam do rozwoju i coachingu czy dzielę się ze światem swoim hobby jakim są książki i gry planszowe. Chociaż kosztuje mnie to sporo czasu (i skraca czas snu) – mam w zamian dużo satysfakcji, rozwijam się i co najważniejsze – lubię to (a nawet KOCHAM)!

3. Wychowanie to wyzwanie

Wykształcenie psychologiczne i pedagogiczne jest pomocą jak i podnosi poprzeczkę wychowywania dziecka wysokoooo. Poprzeczkę, którą sama sobie ustawiłam. Wiem o tym i akceptuję to – zawsze stawiam swoje cele wysoko. Korzystam z mądrości psychologii i pedagogiki np. Erica Eriksona, Jean Piaget’a czy Marii Montessori. Wiem, że moja córka ma wewnętrzną siłę, która ją popycha do rozwoju oraz umysł chłonny jak gąbka. Postępuję, aby być przykładem dla Maluszka. Wyrzucam coraz więcej rzeczy, kupuję z głową a nie pod wpływem impulsu. Widzę największą radość Tysi, kiedy ma mamę i tatę obok siebie – nowa zabawka może się schować. Ufam instynktowi macierzyńskiemu – on na prawdę dyktuje najlepsze rozwiązania.

4. Spoglądam na świat z uważnością.

Uważność – mindfulness. Od lat prowadziłam szkolenia z mindfuness, ale na prawdę zaczęłam sama prawdziwie korzystać z uważności, kiedy zostałam mamą. Łapię chwilę, koncentruję się na obrazach, słowach, smakach, dźwiękach, dotyku. To ogromna przyjemność obserwować jak zmienia się kolor oczek mojej córki, jakie robi miny czy jak wygląda kiedy śpi. Uwielbiam patrzeć jak jej malutkie paluszki są coraz sprawniejsze oraz słuchać jej nowych słów. Prowadzę z mężem dziennik w którym opisujemy każdy z 365 dni z życia Matyldy – ciekawe czy kiedyś przeczyta co ją spotkało będąc niemowlakim 🙂 Oczywiście bycie mamą to też uroki spacerowania – spacerujemy codziennie (chyba, że pogoda jest poniżej -10 lub leje deszcz). Zawsze łapie chwile, szukam obrazów, dźwięków. Bardzo często staram się zobaczyć ile odcieni ma morze i niebo – Gdynia daje mi cudowne miejsca na spacer z dzieckiem. Jestem spokojniejsza, mniej nerwowa, bardziej kreatywna, wdzięczna za to co mam, bardzo dużo się uśmiecham. Moja córka to kopiuje – nie ma tygodnia, abym nie dostała informacji, ze to bardzo pogodna dziewczynka (po mamie!) Uważność to mój sposób spojrzenia na świat.

5. Mleko mamy – płynne złoto.

Mleko mamy to cud – karmienie piersią to dar za który każdego dnia bardzo dziękuję. Jestem tą szczęściarą, która karmi od pierwszych minut życia dziecka do dzisiaj. Wiem że moje dziecko dostaje najlepszy pokarm z możliwych. Jem wszystko i obserwuje Maluszka. Obaliłam na własnym przykładzie mit matki karmiącej a akcja #karmiejemwszystko (LINK) spowodowała, że sama stałam się ambasadorką karmienia. Oczywiście też od 6 miesiąca rozszerzałam dietę i to metodą BLW (Bobas Lubi Wybór) – i również ją polecam.

6. Dbam o swój związek- z nową siłą

Kiedy na świecie pojawi się Maluszek łatwo się zatracić i stracić z horyzontu męża, oddelegować go na dalszy plan. Odpowiednie rozłożenie proporcji to chyba najtrudniejsze w byciu mamą i żoną. Staramy się jak najwięcej być razem. Doceniać swój udział w opiece i wychowaniu dziecka, znajdować czas na bycie sam na sam. Celebrować momenty we dwoje oraz we troje. Widzę, że moja córka najszczęśliwsza jest wtedy kiedy ma mamę i tatę razem – a kiedy na spacerze widzi, że dają sobie buziaka to uśmiecha się od ucha do ucha.

Kasia:

1. Uwierzyłam w „instynkt macierzyński”.

Jeszcze w ciąży zaczęłam czytać poradniki, artykuły, blogi, przeglądałam dzieciowe fora internetowe, chodziłam również na szkołę rodzenia. Jedyne co z tego wszystkiego wyniosłam to szczypta inspiracji, rad, pomysłów na to, jak widzę siebie jako mama, jak się będę opiekować synem. Po porodzie wiele się zmieniło. Pomimo zdobytej „wiedzy” i rad całej rodziny – słuchałam swojej intuicji. I powiem szczerze, że jeszcze się na niej nie zawiodłam 😉 Oczywiście dalej dużo czytam, chętnie słucham rad bardziej doświadczonych ale ostateczna decyzja należy zawsze do mnie i do męża. Ciekawa jestem jak jest u was?

2. Szczęście na wyciągnięcie ręki.

Od kiedy jestem mamą jestem bardziej szczęśliwa i częściej się uśmiecham. Tak po prostu. Nawet kiedy mam gorszy dzień, wystarczy że Ksawery się do mnie uśmiechnie i całe złe nastawienie znika, a dobry humor wraca momentalnie 🙂 Fajnie jest móc przeżywać tą autentyczną radość razem z dzieckiem – śmiać się do rozpuku, wygłupiać, rechotać, i po prostu cieszyć się z małych rzeczy, doceniać to co mamy – a mamy naprawdę dużo, wystarczy się tylko dobrze rozejrzeć.

3. Nowa hierarchia wartości.

Nauczyłam się oddzielać sprawy istotne od tych mniej ważnych. A może to po prostu kwestia ustalenia sobie na nowo priorytetów w życiu? Tak czy siak, nie ma sensu stresować się nie miłą opinią koleżanki, kłótnią z mężem o pierdołę czy kolejką u lekarza. Na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, a stresując się marnujemy tylko swój cenny czas i energię. Lepiej odpuścić złe emocje i skupić się na budowaniu wzajemnych relacji, miłym, rodzinnym spędzaniu czasu czy przyjemnościach 😉 Stres jest naprawdę wyniszczający dlatego warto wrzucić na luz!

4. Bezwarunkowa miłość oraz pewność siebie.

Macierzyństwo sprawiło, że czuję się dla syna najważniejszą osobą na świecie, niezastąpioną pod każdym względem. Uśmiech dziecka – pełny bezkrytycznego uwielbienia, te wpatrzone w ciebie ślepia, wołanie ‚mama’ ze łzami w oczach gdy stanie się coś złego. To wszystko dodaje takiej siły, że nic tylko góry przenosić! Macierzyństwo dodało mi pewności siebie. Odczuwam większą niż przedtem potrzebę rozwijania siebie i swoich zainteresowań. I nie uważam tego roku za zmarnowany, wręcz przeciwnie! To był naprawdę dobry rok.

5. Miłość cierpliwa jest.

Macierzyństwo nauczyło mnie cierpliwości. Z tym miałam kiedyś największy problem. Dalej nie jest idealnie, ale mogę powiedzieć, że zmiana jest duża. Podnoszenie tej samej zabawki setny raz w ciągu pięciu minut, długie szykowanie się do wyjścia, wycieranie buzi i rączek po kilkanaście razy dziennie, mówienie ‚tego nie wolno’ i tłumaczenie dlaczego nie tysiące razy w ciągu dnia, kilkugodzinne usypianie malucha na rękach – o tak, to dopiero szkoła cierpliwości!

6. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.

Zaczęłam doceniać chwile samotności i wykorzystywać je do maksimum na… własne przyjemności! Choćby to było 15 minut z książką, godzinka na pomalowanie paznokci czy szybka kąpiel w wannie z maseczką – warto! Chwila relaksu należy się każdej mamie – dla lepszego samopoczucia i równowagi. Żadna z nas nie powinna mieć przez to wyrzutów sumienia! Uwierzcie mi – taka chwila oderwania się od szarej rzeczywistości jest niezwykle potrzebna. Człowiek nabiera sił, dystansu, ładuje baterie na kolejny dzień, odpoczywa zarówno fizycznie jak i psychicznie.

Jak macierzyństwo zmieniło moje spojrzenie na świat – jesteśmy bardziej świadome, radosne i kochane – mamy kogo kochać i jest na świecie KTOŚ kto Nas bardzo kocha i potrzebuje.